17.6 C
Berlin
czwartek, 21 sierpnia, 2025

Resident Evil 9 osiąga w 30 minut to, co po moim najtrudniejszym doświadczeniu z horrorem uważałem za niemożliwe: strach powrócił.

Follow US

80FaniLubię
908ObserwującyObserwuj
57ObserwującyObserwuj

Miałem okazję grać w nową wersję Resi przez 30 minut i doświadczyłem emocji, które już dawno uznałem za przeszłość.

To dopiero początek naszej najmroczniejszej symfonii. Tym charakterystycznym zdaniem kończy się demo Resident Evil 9, w które miałem okazję zagrać. Capcom wydaje się dotrzymywać tej obietnicy, o czym przekonałem się na własnej skórze.

Atmosfera była gęsta jak w gąszczu, a po plecach przebiegały mi dreszcze. Po tym, jak w 2020 roku przeżyłem Resident Evil 7 w goglach VR, myślałem, że to już niemożliwe. Od tamtej pory czułem się w grach wideo niepokonany, ale to już koniec.

Powodem tego jest nie tylko mistrzowska gra światłem i cieniem, ale także najciekawszy i najbardziej przerażający prześladowca od czasów Nemesis.

Kto zarezerwował ten hotel, powinien raczej przenocować na ulicy

O co chodzi: Wcielas się w rolę agentki FBI Grace Ashcroft, która pomimo przeszkolenia w posługiwaniu się bronią, pracuje głównie przy biurku. Ale to już koniec. Po serii tajemniczych zgonów w pobliżu Raccoon City zostaje natychmiast wezwana na miejsce zbrodni, aby zbadać sytuację.

Podwójna katastrofa: nie tylko trafia w sam środek piekła, z którego tylko nieliczni mogą wyjść żywi. Kilka lat wcześniej w jednym z lokalnych hoteli zginęła jej matka. Stara rana znów się otwiera.

W co mogłem zagrać: W demo budzę się właśnie w tym hotelu – z głową w dół i podłączony do transfuzji krwi. Po krótkiej akcji ratunkowej skradam się teraz po ciemnych korytarzach i szukam bezpiecznika do skrzynki elektrycznej, aby uciec.

Jasno? Ciemno? Nieważne: strasznie!

Moim stałym towarzyszem jest imponujące wykorzystanie efektów świetlnych, które zapewniają atmosferę, której naprawdę nie da się porównać z niczym innym. Stożki światła, migoczące lampy i zmienne kolory rzadko kiedy tak mnie fascynowały.

Atmosfera zamienia się w napięcie, a napięcie w strach. Nie zrozumcie mnie źle, każdy zna strach przed migoczącym światłem z szeregowego połączenia lamp sufitowych, ale strach w Requiem jest inny.
Mniej realny, ale za to głębszy i narastający od środka. Przez cały czas myślę: „Teraz to będzie! Nie, teraz! A może teraz?”. Czekam na wyzwolenie.
Jak na ironię, to właśnie w momencie, gdy odczuwam chwilową ulgę, ogarnia mnie horror. W końcu jest, ten strach, którego tak bardzo pragnąłem!

Pozwólcie, że się przedstawię: Pani Fischkopf-Zombie-Ork

Chociaż projekt poziomów i rozgrywka bardzo mnie wciągają, na widok typowego dla tej serii prześladowcy mam ochotę uciekać. Wyglądem przypomina ona skrzyżowanie zombie z rybimi oczami i chorowitego orka z Władcy Pierścieni. W wersji demo spotykam ją już po kilku minutach i nie mogę się jej pozbyć aż do końca.

Co ją wyróżnia? Podczas gdy poprzedni prześladowcy, tacy jak Mr. X, Jack Baker i Lady Dimitrescu, budzili przerażenie przede wszystkim swoją potężną prezencją i bezbronnością ofiar, nowa prześladowczyni robi to przede wszystkim dzięki obrzydliwemu wyglądowi. To przerażająca mieszanka zaniedbanego, zgniłego człowieka i zwierzęcych zachowań.

Ma szare oczy, prawdopodobnie jest ślepa. Jednak nie wystarczy być cicho, ponieważ potrafi wyczuć mój zapach. Do tego dochodzą przerażające odgłosy, takie jak groźne jęki i złowieszcze trzaski. A do tego jej gwałtowne ruchy, które naprawdę działają mi na nerwy.

Podczas eksploracji hotelu muszę zawsze zaplanować drogę ucieczki. Bo to, że prześladowczyni jest tuż za mną, nie oznacza, że za pięć sekund też tam będzie. Kiedy z ulgą opuszczam pomieszczenie, w którym omal nie urwano mi głowy, nagle potwór przed moimi oczami spada z sufitu i wpadam mu w ramiona.

Ścigająca mnie orkowa postać z rybim okiem dynamicznie reaguje na moje działania. Podczas mojej pierwszej próby wyłamuje zamknięte drzwi i otwiera skrót, ponieważ znalazłem się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Za drugim razem wszystko przebiega zupełnie inaczej. Potwór postanawia bowiem przywitać się z góry Cześć , a drzwi pozostają zamknięte.

Widok z perspektywy trzeciej osoby czy z perspektywy pierwszej osoby?

Z jakiej perspektywy mam grać? – zapewne wielu fanów serii Resi zadaje sobie to pytanie przed premierą. Dobra wiadomość: w grze można zmienić perspektywę w dowolnym momencie. Przejrzałem demo od początku do końca w obu perspektywach i zdecydowanie polecam perspektywę z ramienia.

Widoczne emocje i ruchy Grace wzbogacają wrażenia w sposób, którego nie jest w stanie zapewnić perspektywa z perspektywy pierwszej osoby. Obawiałem się, że kamera z perspektywy trzeciej osoby może sprawiać problemy w wąskich korytarzach, ale tak się nie stało. Jeśli jednak jesteście fanami perspektywy pierwszej osoby, nie ma problemu. Obie perspektywy są udane.

Czego się nie dowiedzieliśmy?

Nadal brakuje konkretnych informacji na temat fabuły – niestety nie udało mi się uzyskać odpowiedzi na moje pytania. Nie dowiedziałem się również nic nowego na temat broni, ulepszeń i walk. Na razie wiadomo tylko, że będą dostępne bronie palne. Jakie i w jakim zakresie? Tajemnica…

A co z dodatkowymi trybami, takimi jak tryb najemników lub tryb rajdowy znane z poprzednich części? Czy Leon S. Kennedy wyskoczy z szafy i wszystkich rozniesie? Trzymajmy kciuki!

Słabość wroga, która może zmienić całą grę

Na koniec zostawiłem sobie coś wyjątkowego: pani Fischauge ma szczególny słaby punkt, który może mieć ogromny wpływ na resztę gry. Jeśli wolisz pozostać w niewiedzy, lepiej przejdź od razu do podsumowania.

Prześladowczyni nie może przebywać w jaskrawym świetle. Oznacza to, że w niektórych pomieszczeniach wyposażonych w odpowiednie oświetlenie jesteście bezpieczni. W wersji demo mogłem wchodzić w interakcję z kilkoma lampami stojącymi. Sugeruje to, że w gotowej grze będzie można dodatkowo zabezpieczyć określone obszary lub wpływać na trasy poruszania się prześladowczyni. Na razie są to jednak tylko spekulacje.

Resident Evil: Requiem ukaże się 27 lutego 2026 r. na PC, PlayStation 5 i Xbox Series X/S.

Podsumowanie redakcji

Przyznaję, że byłem nieco rozczarowany wersją demonstracyjną Resident Evil 9. Właściwie miałem nadzieję, że będę mógł wziąć broń do ręki i sprawdzić, jak działa system strzelania. Nic z tego nie wyszło – szkoda!

Jednocześnie jednak czuję ulgę, ponieważ bezbronne fragmenty w Resi często irytowały mnie w przeszłości bardziej niż sekwencje akcji. W Requiem jak dotąd tak nie było – wręcz przeciwnie! Bycie bezbronnym wobec prześladowczyni nie tylko sprawia frajdę, ale dzięki spójnej koncepcji całości wywołuje też dreszcze.

Jednak mimo że demo wygląda obiecująco, nie chciałbym go przeceniać. Jeśli trend z ostatnich gier z serii Resi się utrzyma, reszta rozgrywki w Requiem będzie się znacznie różnić od tego fragmentu, zwłaszcza pod koniec. Niemniej jednak daje ona wgląd w ogólny, niepokojący klimat gry, a także doskonały stan techniczny. Dlatego z dużym optymizmem patrzę na luty, choć nadal z wieloma znakami zapytania.

RELATED ARTICLES

Nigdy w życiu nie pomyślałbym, kto stworzył Warhammer 40k: Dawn of War 4. Teraz zagrałem i uważam, że to...

Zupełnie niespodziewanie na targach gamescom 2025 ogłoszono Warhammer 40.000: Dawn of War 4 – i to przez ludzi, którzy...

Przez 20 minut byłam dowódcą działa obronnego planety i teraz z całego serca życzę wam, abyście wkrótce mieli ten...

Na targach gamescom nasza autorka Dani miała okazję wypróbować niezwykłą grę logiczną PVKK, a nawet zasiąść w „prawdziwym” kokpicie...

ROG Xbox Ally (X): cena, premiera i przecieki – wszystko, co musicie wiedzieć o nowych konsolach przenośnych Xbox

Asus i Microsoft chcą w 2025 roku rzucić wyzwanie Nintendo Switch 2 i Steam Deck, wprowadzając na rynek nowe...