18.1 C
Berlin
czwartek, 17 lipca, 2025

Eriksholm: The Stolen Dream w teście – tak dobry, tak piękny, tak cudownie wyjątkowy

Follow US

80FaniLubię
908ObserwującyObserwuj
57ObserwującyObserwuj

Masz ochotę na wciągającą grę fabularną? Eriksholm: The Stolen Dream podkręca historię i atmosferę do maksimum i przekonuje w teście wspaniałą grafiką.

Gry wideo mogą wkrótce kosztować 100 euro. Czy są tego warte, każdy musi zdecydować sam.

Wiem tylko jedno: Za Eriksholm zapłaciłbym więcej niż 40 euro, które twórcy River End Games i wydawca Nordcurrent Labs chcą za tę grę na Steam, PlayStation 5 i Xbox Series X/S.

Ta wyjątkowa gra przygodowa z elementami skradania się, oferująca dziesięć godzin rozgrywki, nie jest może najbogatszym pakietem, ale opakowanie i zawartość są najwyższej klasy. Jednak ci, którzy śledzili relacje GlobalESportNews na temat Eriksholm: The Stolen Dream, już to wiedzą.

 Teraz przejdziemy do sedna sprawy: jak dobra jest gra, która już swoją wersją demo oczarowała tak wiele osób? Powiem wam.

Skradaj się – albo ponieś porażkę

Aby cieszyć się Eriksholm tak samo jak ja, musicie mieć odpowiednie oczekiwania. Mogę obiecać wam piękną, porywającą podróż fabularną do miasta pełnego atmosfery.

Spotkacie inteligentnie napisane postacie, śledzicie emocjonującą fabułę i odkryjecie niezliczone szczegóły fantastycznej scenerii, w której możecie zanurzyć się jak w dobrej książce.

Czego natomiast nie należy się spodziewać: sprytnej gry taktycznej z genialną sztuczną inteligencją i mapami, na których sami wyznaczacie sobie drogę do celu. W Eriksholm przeciwnicy zachowują się w przewidywalny sposób, jakby zamiast kompletnego układu scalonego w głowie mieli tylko przełącznik włącz/wyłącz.

Zamieszkują piękne, ale niezwykle linearne poziomy, w których podążacie wyznaczoną ścieżką do celu, rozwiązując po drodze niezliczone małe łamigłówki logiczne, które są zamaskowane jako wyzwania związane z ukrywaniem się. Najważniejszym obowiązkiem obywatelskim jest pozostawanie niewykrytym.

Projekt jest bardzo liniowy, bez swobody wyboru lub alternatywnych rozwiązań. Musisz osiągnąć określony cel, korzystając z kombinacji dostępnych narzędzi i postaci, które deweloper uznał za właściwe, i nie możesz zostać zauważony po drodze.

Eriksholm nie idzie na żadne kompromisy: jeśli jedna z trzech postaci zostanie zauważona przez strażników lub odkryty zostanie pokonany przez gracza przeciwnik, oznacza to natychmiastowy koniec gry. Nie ma możliwości ucieczki ani walki o życie. Zamiast tego należy rozpocząć grę od ostatniego punktu zapisu. Na szczęście prawie zawsze jest to bardzo sprawiedliwe; nie brakuje funkcji szybkiego zapisu. Tylko czasami denerwujące jest to, że gra tak bardzo skupia się na opowiadaniu historii, że NPC blokujący drogę muszą najpierw wygadać się, zanim znikną.

Za pierwszym razem wygląda to elegancko, ponieważ dowiaduję się wielu szczegółów o mieście Eriksholm. Poznaję tło i postacie, a gra nie przytłacza mnie nadmierną ekspozycją. Jednak gdy gram tę samą scenę trzy lub cztery razy i za każdym razem muszę słuchać tej samej rozmowy, muszę gryźć się w język, żeby nie wysłać twórców do szóstego kręgu piekła.

Świetny zespół

W ciągu dziesięciu godzin gry takie sytuacje przeszkadzają mi tylko dlatego, że tak bardzo kontrastują z ogólnym wrażeniem z gry, która poza tym jest bardzo udana. Skradanie się jest naprawdę fajne, ponieważ poziom trudności rośnie w naturalny sposób i regularnie pojawiają się nowe elementy.

Umiejętności trzech bohaterów, Hanny, Alvy i Sebastiana, doskonale się uzupełniają. Rozbijam lampę, w ciemności dusząc przeciwnika od tyłu, aż traci przytomność, ogłuszam innego za pomocą dmuchawki i wraz z Hanną przeciskam się przez kanał wentylacyjny, podczas gdy Alva wspina się po rynnie na budynek, a Sebastian kilkoma energicznymi ruchami dopływa do nabrzeża.

Ta współpraca postaci bez funkcji pauzy i pod okiem patrolującej straży miejskiej jest niesamowita, tak jak kiedyś w Desperados lub Commandos. Eriksholm jest jednak pod każdym względem bardziej przystępny i prostszy; przywołuje klimat klasyki, nie oddając jednak w pełni jej głębi.

Nie jest to jednak celem twórców River End Games, ponieważ nacisk kładziony jest tutaj wyraźnie na fabułę. A ta jest imponująca nie tylko pod jednym względem.

Historia jest najważniejsza

Szukając swojego brata, Hanna wdaje się w konflikt z burmistrzem i skorumpowaną policją w Eriksholm. Fabuła rozwija się zgodnie z przewidywaniami, bez większych niespodzianek w podziale na dobro i zło, ale jest znakomicie opowiedziana.

Świetna reżyseria dialogów i emocjonujące momenty kulminacyjne sprawiają, że ta historia dla dorosłych jest prawdziwym hitem. Dzięki technologii Performance Capture sekwencje przerywnikowe są tak wysokiej jakości, że pasowałyby do wielkiej produkcji AAA.

Sceny są idealnie podkreślone minimalistyczną, ale zawsze pasującą ścieżką dźwiękową fortepianu. Dodatkowo angielska ścieżka dźwiękowa ożywia postacie i zapewnia ekscytujące napięcie nawet w sekwencjach przerywnikowych z perspektywy izometrycznej. Brakuje niemieckiej synchronizacji, ale napisy są doskonale przetłumaczone.

Dzięki silnikowi Unreal Engine 5 tytułowe miasto Eriksholm wygląda po prostu fantastycznie. Kamerą można swobodnie obracać i w ograniczonym zakresie powiększać, sterowanie jest proste i przejrzyste, a wydajność znakomita, a czasy ładowania praktycznie nie istnieją.

Inteligentna redukcja

W każdym z ośmiu rozdziałów można znaleźć kilka notatek i przedmiotów do zebrania, które dodają atmosfery dzięki drobnym szczegółom. Jeśli je pominiesz, nie stracisz jednak nic ważnego. Na pewno nie przegapisz żadnych ulepszeń ani podobnych elementów, ponieważ każdy postęp jest powiązany z fabułą i ma miejsce tylko wtedy, gdy chcą tego twórcy.

Eriksholm nie marnuje czasu graczy; każdy poziom i każda scena mają znaczenie dla fabuły i dzięki temu wydają się wartościowe. Z drugiej strony oznacza to jednak, że misje służą wyłącznie jako narzędzie do prowadzenia fabuły.

Kto w innych grach typu skradanka i taktycznych lubi wypróbowywać różne sposoby działania, w Eriksholm natrafi na mur. Druga rozgrywka przebiega dokładnie tak samo jak pierwsza, nie ma tu miejsca na różnorodność, eksperymenty, szczęście czy improwizację.

Nie należy tego traktować jako krytykę: podoba mi się gra stworzona przez River End Games! I na pewno wielu z was również. Jednak nie każdy ceni te same cechy w tym gatunku, nie każdy chce przede wszystkim, aby opowiedziano mu historię.

Jeśli należysz do tej grupy graczy, lepiej trzymaj się z dala od Eriksholm. Ale szkoda!

Tak niewiele do krytykowania

Jak na zespół deweloperów tej wielkości (tylko 17 pracowników!), River End Games dopracowało swoją debiutancką grę do perfekcji. Rozgrywka nigdy nie jest nudna, jest mnóstwo różnorodności i powraca wiele klasycznych elementów stealth. No dobrze, małe zagadki fizyczne z dźwigiem nie są może największą atrakcją.

Ale są też:

  • Metalowe powierzchnie, na których poruszasz się szczególnie głośno (i trawa, po której możesz biegać bez zastanowienia).
  • Maszyny, które hałasują i odwracają uwagę wrogów.
  • Przestraszone ruchem gołębie, które przyciągają przeciwników jak magnesy.
  • Reflektory i wrogowie z lampami, które pozbawiają ciemność jej ochronnego płaszcza.
  • Elitarni przeciwnicy, których najpierw trzeba ogłuszyć zatrutą strzałą, a następnie znokautować od tyłu.

Dzięki wysokiej wartości widowiskowej, gęstej atmosferze i wymagającym, ale nie przerastającym gracza łamigłówkom typu stealth, Eriksholm jest idealną grą dla wszystkich, którzy lubią zanurzyć się w świecie gry i zapomnieć o wszystkim dookoła. A to wszystko za jedyne 40 euro.

Podsumowanie redakcji

Kto gra na komputerach i konsolach od ponad 30 lat, nie jest już niczym zaskoczony. Tak mi się wydawało. Aż pojawiła się gra Eriksholm: The Stolen Dream, która zachwyciła mnie jak żadna inna od dawna. Jest kilka powodów.

Na przykład wysokiej jakości prezentacja fabuły z eleganckimi sekwencjami przerywnikowymi, emocjonującą muzyką i znakomitym angielskim dubbingiem. Następnie gęsta atmosfera miasta, które mogłoby pochodzić z gier takich jak Thief lub Dishonored, gdzie wspaniałe widoki i moralna degradacja są ze sobą ściśle powiązane. A na dodatek mamy tu przemyślaną rozgrywkę z perspektywy izometrycznej, która nagradza ciche działanie i stawia na skradanie się zamiast walki.

Trudno znaleźć coś, czego nie dałoby się pokochać w takiej mieszance. Moim zdaniem Eriksholmowi do arcydzieła brakuje tylko nieco większej swobody gry. Gdyby świetnie zaprojektowane poziomy oferowały jeszcze jedną lub dwie alternatywne trasy lub sztuczna inteligencja przeciwników nie była tak uparta, że strażników nie da się wyeliminować wyłącznie w sposób przewidziany przez twórców… ale co ja tu fantazjuję, po prostu wyślę to jako listę życzeń do River End Games. Niech to zrealizują w części 2. Kupię ją w ciemno, obiecuję.

Flo
Flo
Wiek: 28 lat Pochodzenie: Niemcy Hobby: gra, jazda na rowerze, piłka nożna Zawód: Edytor on-line

RELATED ARTICLES

W lipcu 2025 r. Xbox i PC Game Pass od pierwszego dnia wprowadzą kilka mocnych premier

Pierwsze nowe gry są już znane i zapowiadają się naprawdę interesująco. Oznacza to jednak również, że niektóre starsze tytuły...

Helldivers 2 otrzymuje ogromną dawkę nowej zawartości, ale właśnie flaga Super Earth może wszystko zrujnować jednym ciosem.

Duża aktualizacja, nowi przeciwnicy i nowa broń sprawiają radość, ale fatalny błąd szybko psuje zabawę. Helldivers 2 ponownie przechodzi do...

12 lat poszukiwań bitcoina: polowanie na 732 miliony euro na wysypisku śmieci teraz jako gra wideo na Steam

Historia pechowca z Walii doczekała się już własnego filmu dokumentalnego, a wkrótce będzie można zagrać w polowanie na miliony...